
Uwierzycie jeśli powiem, że sałatka może
smakować wybornie bez ciężkiego dressingu na bazie oleju czy co gorsza
majonezu? Ajurweda uczy, aby nie łączyć surowych warzyw z żadnym rodzajem
tłuszczu, nawet tym najlepszej jakości, ponieważ znacznie spowalnia i utrudnia
to proces trawienia. To dla mnie stosunkowo nowe odkrycie, które wniosło
całkiem nową jakość do mojej kuchni. Przygotowywane w nowy sposób sałatki są
lżejsze, długo zachowują jędrność i piękny wygląd oraz co było dla mnie
największym zaskoczeniem – są równie smaczne jak te powszechnie znane. Sok z
cytryny lub limonki, z dodatkiem soli i pieprzu wykonują tu całą robotę.
Atrakcyjnym, acz niekoniecznym dodatkiem jest czarna sól o charakterystycznym
jajecznym zapachu i smaku, która ponadto ma liczne właściwości zdrowotne. Dobrą
wiadomością jest to, że Ajurweda zaleca wzbogacanie sałatek prażonymi pestkami
i nasionami. W moim wydaniu jest to prażony sezam, ale równie dobrze sprawdziłoby
się siemię lniane lub pestki słonecznika. Sałatka jest na tyle sycąca, że w tak
upalne dni z powodzeniem może służy za cały posiłek. Jeśli jednak łączycie ją z
innymi daniami, pamiętajcie jednak, aby to od niej rozpoczynać ucztę. Lato to
czas, gdy targi obfitują w świeże warzywa, a zatem nie pozostaje mi nic innego,
jak krzyknąć do dzieła i życzyć smacznego J
Sałatka po ajurwedyjsku
1 mała sałata
strzępiasta, rzymska lub inna ulubiona
2 duże pomidory malinowe
1 dojrzałe avocado
½ papryki czerwonej
garść ulubionych kiełek (tu rzodkiewki)
2 plastry ananasa
3 Łyżki prażonego sezamu
sok z ½ cytryny
sól, pieprz
opcjonalnie szczypta czarnej soli (kala namak)
Wszystkie warzywa i ananasy namoczyć na co najmniej półgodziny w zimnej wodzie. Po tym czasie porwać sałatę na duże liście, pomidory pokroić na ósemki, avocado i paprykę na paski, ananasa na duże trójkąty. Wymieszać wszystkie produkty i odstawić na chwilę, aby smaki się połączyły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz