poniedziałek, 14 grudnia 2015

Czekolada i płynne złoto czyli Halawa z wanilowym masłem klarowanym "Palce Lizać

Odkąd na stałe mieszkam i pracuję w Centrum Promocji Zdrowia w Tarasce, w którym posiłki przygotowują znakomici kucharze, nie mam zbyt wiele okazji do gotowania. Przyznam, że to jedna z rzeczy, których mi tu najbardziej brakuje. Ale jak tu gotować, kiedy 3 razy dziennie pod nos podają Ci pyszne jedzenie. Każdy kto choć raz był w Tarasce i próbował tutejszego jedzenia wie, z jakimi dylematami zmagam się na co dzień. Uwierzcie, nie jest łatwo :P 

A zatem w obecnym czasie, aby rozgościć się na dłużej w kuchni, potrzebuję naprawdę silnego bodźca. Takiego jak ostatni dzień konkursu, w którym stawką są litry produktu, który w Indiach zwykło nazywać się płynnym złotem. Mowa oczywiście o ghee czyli maśle klarowanym. I to nie byle jakim, bo przygotowywanym z pasją i dbałością o najdrobniejsze szczegóły przez "Palce Lizać".

Ghee ma niezliczoną ilość zalet i bardzo szerokie zastosowanie. Jest też przyjazny alergikom. Na jego temat możnaby pisać wiersze. Wiele z tych informacji znajdziecie na stronie http://palcelizac.co/ Ja przejdę od razu do rzeczy. Pół dnia zastanawiałam się, czym podbić kubki smakowe jurorów maślanego konkursu. Wreszcie zdecydowałam się postawić na czekoladową wariację mojego ulubionego deseru sprzed kilku lat: halawy. Halawa to tradycyjny hinduski pudding przygotowywany na bazie kaszy mannej. Moja wersja trochę różni się od oryginału: zamiast tradycyjnej kaszy mannej, użyłam razowej kaszki orkiszowej (bezglutenowcy z powodzeniem mogą ją zastąpić kaszą kukurydzianą). Mleko krowie zastąpiłam domowym mlekiem z orzechów nerkowca. W mojej halawie nie ma też cukru: posłodziłam ją daktylami i ksylitolem (ale możecie użyć tego, co akurat macie pod ręką). Do podprażenia kaszy orkiszowej użyłam masła klarowanego z laską wanilii, co dodatkowo wzmocniło smak. Nigdy nie widziałam jeszcze przepisu na halawę z czekoladą, ale parę dni temu z Hiszpanii przywiozłam gorzką czekoladę słodzoną stewią, aż żal byłoby jej nie wykorzystać, prawda? 

I tak w kilka minut powstał lżejszy od oryginału, lecz równie pyszny i mocno czekoladowy deser. Dla podbicia smaku możecie podawać go z kokosową bitą śmietaną, pyłkiem pszczelim, jagodami goji i tym, co Wam jeszcze przyjdzie do głowy. A Ci, którzy nie liczą kalorii powinni skusić się dodatkową na podanie halawy z masą kajmakową (najlepiej wegańską) lub polewą czekoladową. 
 
SKŁADNIKI:
 na cztery małe porcje lub dwie duże
1/2 szkl. kaszy mannej orkiszowej (możecie też użyć zwykłej lub kukurydzianej)
1- 1,5 Łyżki masła klarowanego z wanilią (ja użyłam tego: http://palcelizac.co/)
1/2 szkl. orzechów nerkowca (ew. orzeszków ziemnych, włoskich lub migdałów)
4 daktyle
2 Łyżki ksylitolu (lub dowolnego słodzika) lub więcej według upodobań
50g gorzkiej czekolady (ja użyłam czekolady słodzonej stewią)
1/4 łyżeczki mielonego kardamonu 
laska wanilii (opcjonalnie)

PRZYGOTOWANIE:
Orzechy, daktyle i pokruszoną czekoladę wsypać do wysokiego naczynia i zalać wrzątkiem (ok. 1,5-2szkl.- woda powinna wychodzić trochę ponad poziom orzechów) i odstawić na kilka minut. Na patelni z grubym dnem rozpuścić ghee, dodać kaszę orkiszową i prażyć na małym ogniu przez kilkanaście minut do uzyskania złotego koloru i pięknego orzechowego zapachu. Uważajcie, aby nie przypalić. W międzyczasie zblendujcie orzechy i czekoladę i zagotujcie z rozłupaną laską wanilii (jeśli używacie) i kardamonem. Cały czas mieszając uprażoną kaszę, stopniowo dolewajcie gorący orzechowy napój. Mieszać jeszcze przez kilka minut . Z podanej ilości płynu powstanie dość gęsta masa. Jeśli wolicie, możecie ją bardziej rozrzedzić (nawet do konsystencji budyniu). Aby nadać puddingowi formę, przełóżcie go do dowolnej filiżanki, zwilżonej wcześniej ciepłą wodą, odwróćcie i wyłóżcie na talerz. Na koniec przyozdóbcie ulubionymi dodatkami.
Jak sądzicie - czy taki deser sprawdził by się na Waszym świątecznym stole ?